sobota, 24 października 2015

"To live not to die" 2

- Tak! Na zawsze!- powiedział Kacper.
-Ale nie na pięć lat? Mamy nam tak mówiły...- rzekła Elajza.
- Nie. Zapłacili nam tyle, że możecie tu mieszkać...


Wtedy rozryczałam się z Elajzą, a Kacper coś powiedział

-Tak mi przykro...- ględził.

Nagle mnie olśniło! 
- GDZIE PEPSI?! Mój pies! Gdzie ona?!


-Tutaj!- Powiedział Gorfrey nosząc na rękach moją łaciatą suczkę.

-Dziękuję! Tak sie zamartwiałam... A... pan także wiedział, że rodzice nas... po-po-porzucili? 
- Nie... powiedział.
-Dobra dziewczynki- wtrącił się jakże piękny Kacper- idźcie się rozpakować moje piękne.

Wtedy mi z Elajzą przeszły miłosne drgawki. Poszłyśmy do domku i zaczęłyśmy sie rozpakowywać. Ten domek był olśniewający! W salonie stały obok siebie dwa drewniane łóżka, obok każdego drewniana lampka z indiańskim wzorem, wielka komoda, wielka szafa też z drewna, i duży drewniany stół na którym stał ogromny telewizor. W kuchni zaś był ogromny olśniewający obraz jeźdźca dusz. Pod tym obrazem stały drewniane blaty w których było ogromna ilość szafek i szafeczek. Potem stała ogromna lodówka. Na środku ogromnej kuchni stał przeciętnie duży stół. Tapeta kuchni zaś była także z indiańskim wzorem. łazienka była po prostu boska! Stała w rogu wielka nowoczesna wanna, obok niej był pewnie strasznie  drogi prysznic, a obok prysznica, czarny kibelek. Zlewy były wysokie, a obok zlewu były dwa ogromne lustra. Było też biuro, ale.. biuro jak biuro. Nudne. Jak zobaczyłam ten domek od środka, przestałam myśleć o rodzicach. Wtedy wszedł Kacper.
-Hejeczka! I jak się wam podoba?
-Super!- powiedziałam.
- To wspaniale. To ja Was zostawię.


                                                                         ***



Po rozpakowaniu Elajza się mnie spytała:
-Tobie... Też się Kacper podoba?
-No... Tak troszeczkę bardzo...- mówiąc to czesałam Pepsi.
Elajza podeszła do Pepsi i powiedziała...
- Idziemy z nią na spacer? Zapoznać się z okolicą, i w ogóle. 
- Jasne! Czekaj... Gdzie smycz? No nie zapomniałam smyczy!
- Może spytamy się Kacpra, czy ma uwiąz?
-Spoko- mówiąc to wzięłam Pepsunię na ręce i poszłam w stronę stajni.


Kacper czesał Reven- mojego konia.
-Hej! Potrzeba coś wam?
-Tak. Chciałabym pożyczyć uwiąz, bo zapomniałam smyczy a chcemy iść na spacer z Pepsi.
-Okej. Weźcie ten czerwony co tam leży. Tylko uważajcie na Karego konia. który podobno zjawia się, i porywa swoją ofiarę.

- Cooo?!




5 komentarzy: